Lampart – duch buszu. Historia jednego zdjęcia.
Lampart – duch buszu
W AFRICAT wybraliśmy się na telemetryczne safari. Choć zdaniem niektórych nie jest to „prawdziwe” safari (bo szuka się zwierząt z obrożami, w których są nadajniki radiowe), czasem jest to jedyna szansa na spotkanie danego zwierzęcia. Na przykład lamparta.
– Możesz być trzy metry od niego i go nie zobaczysz! – twierdził Gideon. Wierzę mu: od wielu lat jest przewodnikiem w AFRICAT gdzie na stałe żyje około 27 lampartów. Ale znaleźć je (gdy nie mają obroży) jest praktycznie niemożliwe.

Krążyliśmy już prawie dwie godziny, a wielkich kotów wciąż nie było. To znaczy trzaski wskazywały, że na pewno są niedaleko, ale żaden z nich nie miał ochoty się nam pokazać. Czyżby nasze szczęście się kończyło? Nagle Gideon pokazał drzewo kilka metrów przed nami. Lampart wstał, spojrzał na nas i odwracając się za siebie zaryczał. Po chwili w buszu przed nami pojawił się inny lampart. Przez moment widzieliśmy go doskonale w obramowaniu krzewów, po czym w ułamku sekundy zwierzęta otoczył kurz, słychać było ryk, ktoś komuś przejechał pazurami po futrze i po chwili wszystko ucichło.
– Matka pogoniła syna! Pora by znalazł swoje terytorium! – Gideon tłumaczył nam scenę, którą właśnie widzieliśmy.
– Nie ma obroży, więc nie wiem kiedy uda mi się go znowu spotkać. Może za rok, a może nigdy!
To właśnie tego młodego udało się nam sfotografować. Na chwilę przed tym, nim zniknął jak duch w buszu.

Poznaj historię innego zdjęcia!
Więcej opowieści z Afryki? Zajrzyj na stronę AfrykAnka.pl
(c) TravelNamibia.pl