10 kultowych campingów w Namibii
Jedną z atrakcji podróżowania po Namibii są biwaki na campingach. Miejsc do biwakowania jest cała masa: od campingów gdzie nie ma prawie żadnej infrastruktury, po miejsca z prysznicami i basenem. Po wielu wyjazdach i testowaniu różnych miejsc, dziś dzielimy się z wami podpowiedziami najbardziej wyjątkowych miejsc.
Spis treści:
Przy niektórych campingach są też lodge lub domki do wynajęcia. Może to być dobra alternatywa gdyby załamała się pogoda, choć ceny są w nich zdecydowanie wyższe.
Pamiętaj, że w Namibii zabronione jest biwakowanie na dziko! Jeśli zatem widzisz taki opis w programie wycieczki – ktoś robi cię w konia, albo naraża grupę na poważne kary!
10 kultowych campingów:
Spitzkoppe
Nie znam nikogo, kto byłby tym miejscem rozczarowany. Samotne skały masywu Spitzkoppe wyrastają na równinie niczym śpiący smok. Im bliżej podjeżdżamy – tym bardziej ogromnieją, otwierając przed nami nowe krajobrazy. Miejsce absolutnie zjawiskowe, nie zanieczyszczone światłem więc doskonałe do obserwacji gwiazd, a do tego niesamowicie malownicze.
O Spitzkoppe przeczytacie w osobnym wpisie TUTAJ . Wybierając się tu na camping warto nastawić się na dzikość w naturze. Przy stanowiskach campingowych są miejsca na ognisko oraz latryny i na tym udogodnienia się kończą. Weź zapas wody. Przy recepcji są toalety i umywalki więc jakby woda ci się skończyła – to można ją stamtąd nabrać, ale lepiej mieć własną.
Każde z miejsc biwakowych jest malowniczo położone. Nr 5 i sąsiednie są w pobliżu łuku – z jednej strony to wygodna miejscówka (np. gdy planujemy astrofoto), ale trzeba pamiętać, że obok naszego biwaku będą wędrować wszyscy idący do łuku.
W Spitzkoppe możesz spotkać góralki, ryjkonosy, kozice górskie a raz udało mi się tu zobaczyć żenetę. Zatem jak na tak pustynne miejsce – życia tu całkiem sporo.
Film o Spitzkoppe:
Mirabib
To takie Spitzkoppe w miniaturze, a do tego trudniej dostępne. Samotne skały otoczone pustynią Namib dają poczucie całkowitego oderwania się od cywilizacji. Jadąc do Mirabib mija się stylowe znaki Zwrotnik Koziorożca – tu mało kto dociera, więc są w znacznie lepszym stanie niż te przy głównej drodze.
Samo Mirabib jest otoczone tak wielką pustką, że najprawdopodobniej będziemy tu sami. Jeśli usłyszysz odgłos ropuch – to nie halucynacja, tylko pustynny drop (Ruppel’s Khoraan), który brzmi podobnie do kumkania żab.
Na tym campingu nie ma absolutnie nic poza miejscem na ognisko i kilkoma latrynami. Jadąc tu weź zapas wody, drewna, jedzenia i picia. Wszystkie śmieci zabierz ze sobą. Nie ma tu elektryczności, więc musisz mieć prąd do ładowania telefonu / baterii ze sobą.
Aby tu dojechać trzeba wykupić pozwolenie (w Swakopmund w siedzibie Parków Narodowych lub w Sesriem na recepcji campingu) bo jest to teren PN Namib Naukluft.
Film z Mirabib (od 4:08):
Sesriem
Camping położony przy początku doliny Sossusvlei jest miejscem obowiązkowym jeśli chcesz zobaczyć wschód słońca nad pustynią. Bowiem nocując tutaj możesz wjechać na pustynię godzinę przed wschodem słońca. Ci, którzy nocują poza bramą tego campingu zostają wpuszczeni na teren parku dopiero o wschodzie słońca, a do pierwszych wydm jedzie się ok. 30-40 minut…
W szczycie sezonu (lipiec-sierpnień) na tym campingu należy rezerwować miejsca nawet z półrocznym wyprzedzeniem! Jest tu bowiem określona liczba miejsc i nie ma szans, by przyjęto więcej samochodów, niż jest przygotowanych stanowisk dla nich.
Między stanowiskami są łazienki i toalety, a przy każdym drzewie jest kran z wodą i gniazdko z prądem. Na tym campingu warto zobaczyć dwie rzeczy. Jedno to ogromne gniazdo wikłaczy przy recepcji (jest naprawdę gigantyczne!), drugie to tutejszy basen. Wobec pustyni wokół to ludzkie oczko wodne jest prawdziwą oazą luksusu!
Na camping czasem przychodzą oryksy – nie trzeba się ich obawiać, choć lepiej nie podchodzić za blisko. Czasem odwiedzą nas wiewiórki ziemne, hieny, pustynne liski – otocjony i na pewno w dużej ilości wikłacze. Pamiętaj, by nie dokarmiać tych zwierząt a już na pewno nie chlebem, który dla pustynnych ptaków jest zabójczy.
Purros
To miejsce kochamy od pierwszego wejrzenia. Camping w Purros jest położony przy rzece Hoarusib, która sącząc się pod piaskiem tworzy oazę zieleni. Nic zatem dziwnego, że bywa tu całkiem sporo zwierząt. A to obok przejdzie stado żyraf, a to zza drzewa wyłoni się słoń.
Pustynne słonie żyjące w okolicy można zobaczyć podczas safari z lokalnym przewodnikiem, ale może się zdarzyć i tak, że zwierzęta same przyjdą na camping! Trzeba o tym pamiętać i chować do szczelnych pojemników owoce i warzywa. Słoń, szukający w namiocie jabłka to nie jest doświadczenie, jakie chcecie przeżyć! Należy też pamiętać, że to dzikie zwierzęta – nie wolno się do nich zbliżać ani ich drażnić.
Na tym campingu zwykle jest też sporo ptaków. Hałaśniki, dzioborożce, błyszczaki, sieweczki – o samotność tutaj trudno!
Stanowiska campingowe są pod wielkimi akacjami. Obok drzew są krany – myjąc coś tutaj nie należy używać detergentów, bo jednocześnie podlewa się drzewo. Obok jest zlew gdzie można myć naczynia z detergentem. Między stanowiskami campingowymi są łazienki: bardzo stylowe, z normalną toaletą i prysznicem. Łazienki są porośnięte pnączami – w porze suchej mogą objadać je słonie.
Aby przenocować na campingu trzeba zameldować się na recepcji. Zwykle nikogo tu nie ma, więc najlepiej zatrzymać się w Purros w sklepiku i powiedzieć, że jedziemy na camping a wtedy ktoś zawiadomi obsługę. Muszą włączyć wam wodę i przeszkolić jak zachowywać się w razie spotkania z pustynnymi słoniami.
Na campingu nie ma prądu.
Torra Bay
To camping najdalej wysunięty na północ na Wybrzeżu Szkieletowym. Ulubione miejsce wędkarzy, przybywających tu na rodzinne połowy. Siedząc przy ognisku patrzysz na Atlantyk a wokół ogrom pustki i przestrzeni. Jest tu klimat krańca świata i zapomnienia przez cywilizację.
Ale są udogodnienia cywilizacyjne: toalety oraz łazienki z prysznicami. Woda jest tu cennym zasobem, więc używaj jej oszczędnie. Na miejscu jest też niewielki sklep gdzie kupisz podstawowe produkty. Oczywiście są tu też napoje (w typ piwo i wino).
Spędziliśmy tu dwie noce, pojechaliśmy dalej na północ do lodge Terrace Bay: eksploracja pustki Wybrzeża Szkieletowego dała nam masę frajdy!
UWAGA: ten camping działa tylko przez dwa miesiące: w grudniu i styczniu. W pozostałych miesiącach do dyspozycji są miejsca biwakowe na campingach wzdłuż wybrzeża (oznaczone jako „mile” od odłegłości od Swakopmund: Mila 72, Mila 108 etc).
Torra Bay jest na terenie PN Wybrzeża Szkieletowego. Od południa wjeżdża się przez słynną bramę Ugab (z rysunkami wielkich caszek), po wschodu wjazd jest od strony bramy Springbokwasser. W obu przypadkach trzeba być odpowiednio wcześnie: bramy są otwarte:
7,30 – 15,00 – dla wjeżdżających
7,30 – 19,00 – dla wyjeżdżających
Po godz. 15.00 NIE WJEDZIESZ dalej. Na bramie wykupuje się permit na poruszanie się po parku. Permit można kupić też wcześniej w siedzibie PN w Swakopmund (oszczędzi to trochę czasu) i być może przez internet.
Na campingu nie ma prądu.
Ngepi
Camping jest położony nad rzeką Okawango i ma opinię jednego z najweselszych w całym kraju.
Camping jest podzielony na dwie strefy: po prawej od recepcji jest sektor dla wycieczek zorganizowanych, po lewej – stanowiska indywidualne. I tu właśnie znajdziemy najwięcej kreatywnych łazienek. Jest wieża zwana Popa Falls (gdzie wchodzi się wysoko do toalety, ale za to jaki widok, gdy siedzisz na sedesie!). Są malownicze łazienki pięknie wkomponowane w zieleń – słowem, jest to naprawdę inspirujące miejsce.
Po stronie grup zorganizowanych jest moja ulubiona toaleta „Dla niej i dla niego” oraz łazienka „Eden”. Ponieważ po Okawango pływa się łodziami mokoro – na campingu służą one jako dekoracja. A gdyby ktoś chciał się skusić na taki rejs – można wypożyczyć łódź z wioślarzem (a raczej tyczkarzem, bo pływanie polega na odpychaniu się drągiem od dna).
To miejsce słynie też z basenu w… klatce: ludzie pływają w środku, na zewnątrz są krokodyle. Robi to wrażenie! Choć żadnego gada przy klatce nigdy nie widziałam, to raz spotkałam krokodyla na łachach Okawango naprzeciwko campingu.
Na brzeg w nocy wychodzą też hipopotamy. Nie zawsze, ale trzeba się liczyć z ich obecnością. Na szczęście są oswojone z ludźmi, więc raczej nie zaatakują, ale lepiej ich nie prowokować!
Przy stanowiskach campingowych są gniazdka z prądem.
Epupa Falls
Camping nad rzeką Kunene jest tuż koło wodospadów Epupa. Z tarasu tutejszego baru o poranku widać tęczę wznoszącą się ku niebu (o ile jest dużo wody!), a do wodospadów jest stąd dosłownie kilkadziesiąt metrów spaceru.
Na campingu są proste ale czyste łazienki i toalety, przy każdym z miejsc jest też kran i teren do gotowania i zmywania. Kilka lat temu przybyła kolejna atrakcja: basen! Doskonałe miejsce by się schłodzić, bo akurat nad Epupa Falls jest zawsze ciepło, bardzo ciepło albo wręcz gorąco.
Namioty rozstawia się pod palmami makalani: to właśnie z ich orzechów robione są breloczki, sprzedawane we wszystkich turystycznych miejscach. Gdy wieje trzeba uważać, bo wiatr potrafi strącić liść palmy – a jest on naprawdę wielki: ponad 2 metry!
Dodatkową atrakcją tego miejsca jest… szum wody. W Namibii to naprawdę rzadkość! Ja mogłabym tu leżeć godzinami w hamaku chłonąc ten szum i patrząc na płynącą rzekę! W Kunene też są krokodyle, więc kąpiel w rzece jest zakazana.
Prąd jest tylko przy barze: ludzie zostawiają tu na noc ładowarki i telefony.
Film z Epupa Falls:
AfriCat Okonjima
W AfriCat prowadzony jest program ochrony dzikich kotów (głównie lampartów i gepardów). Warto wybrać się z przewodnikiem na poszukiwanie lampartów. Miejsca campingowe są w buszu, oddalone od siebie co daje poczucie izolacji.
Dodatkową atrakcją są piesze trasy spacerowe (w tej części farmy, gdzie nie ma wielkich kotów!) oraz wzgórze, z którego widać zachody / wschody słońca. Stanowisko campingowe to polana w buszu gdzie jest zadaszona kuchnia oraz łazienka i prysznic.
AfriCat ma też ośrodek w pobliżu PN Etosza, gdzie zajmują się ochroną lwów.
Roy’s Camp
Można powiedzieć, że to camping „in the middle of nowhere” a jednocześnie jest na skrzyżowaniu istotnych dróg: C44 wiodącej do granicy z Botswaną oraz autostrady B8 prowadzącej na Caprivi Strip.
Jest tu ogromny teren, gdzie można pospacerować (jedna z tras wiedzie do oczka wodnego, gdzie gromadzą się zwierzęta). Można tu nawet poćwiczyć na plenerowej siłowni, lub wybawić dzieci na ciekawym placu zabaw.
Po terenie spacerują urocze antylopki dik-dik: są na tyle oswojone z ludźmi, że cierpliwie pozują do zdjęć.
Sercem tego campingu jest niewielki basen oraz znajdujący się przy nim bar. Słynie z mrożonych kufli w których podaje się piwo. Krzysztof już 200 km wcześniej zaczyna o nich opowiadać i jak dojeżdżamy to nim się zarejestrujemy – od razu zamawia nam kolejkę.
Przy stanowiskach campingowych są stoły z ławami, łazienki z prysznicami oraz gniazdka z prądem. A przy barze czasem działa wi-fi. Innymi słowy – pełna cywilizacja!
PN Etosza
Na terenie parku jest kilka campingów – trudno jest nam wybrać jeden lepszy od innych, więc zapraszamy do wpisu poświęconego nocowaniu w Etoszy. Pamiętajcie, że podobnie jak w Sesriem – w szczycie sezonu trzeba rezerwować miejsca wcześniej!
Inne campingi – warto wiedzieć
Bardzo wiele lodge i farm oferuje też miejsca campingowe. Zwykle są one pięknie położone i mogą okazać się prawdziwymi perełkami. Nie da się tu wymienić wszystkich, ale warto wspomnieć o:
Otjitotongwe Cheetach Farm
To farma, gdzie spotyka się oswojone gepardy. Camping nie ma prądu, w pobliżu jest ładny basen. Często przylatują tu różne ptaki.
Erindi
To prywatny park zwierząt – i nocleg tu (nawet na campingu!) jest bardzo drogi. W zamian dostajemy prywatną łazienkę, dostęp do basenu i niedalekie oczko wodne, uważane za jedno z bardziej malowniczych. W porze suchej przychodzi tu naprawdę sporo zwierząt, a na stałe mieszkają w nim krokodyle i hipopotamy.
Kalahari Ju/’Hoansi-San Living Museum
Camping w buszu na Kalahari należy do lokalnej społeczności tutejszej wioski kulturowej. O świcie można wyruszyć z Buszmenami na poznawanie tajników buszu. Camping ma toaletę i wiadro prysznicowe, a otoczony jest buszem.
Mowani
Naszym faworytem w okolicy Twyfelfontein jest Mowani Camp. Stanowiska są położone malowniczo między okrągłymi głazami co daje poczucie izolacji. Są tu też stylowe łazienki z prysznicem: jeśli chcesz, by woda była ciepła trzeba rozpalić ognisko pod zbiornikiem. Brak prądu W pobliżu jest też camping Aba Huab – przy rzece odwiedzanej czasem przez pustynne słonie. To też miłe miejsce na nocleg podobnie jak niedaleki Aabadi Camp.
Solitaire
Kultowe miejsce na szarlotkę i malownicze zdjęcia ze starymi wrakami. Po okolicy biegają wiewiórki ziemne, a biwak tu jest dobrą opcją by następnego dnia wyruszyć na pustynię Namib. Jest prąd oraz łazienki i toalety.
Brandberg White Lady
Camping jest oddalony od lodge, ale jeśli tu nocujemy możemy skorzystać z basenu i punktów widokowych przy lodge. Camping ma piękne akacje, pod którymi są miejsca noclegowe.
REST
Pośród buszu są miejsca dla miłośników przyrody – po zwiedzeniu ośrodka REST możemy liczyć tu na odwiedziny antylopek dik-dik lub innych stworzeń. Bez luksusów, ale miło.
Palmwag
Na tutejszy camp czasem zagląda oswojony słoń – zdarza mu się spacer między namiotami. Bar nad basenem to miejsce gdzie toczy się życie towarzyskie – z tego campu warto wybrać się na safari w poszukiwaniu pustynnych słoni.
Kunene River Lodge
Po pustynnych klimatach to miejsce wygląda jak oaza zieleni. Camp położony jest malowniczo nad samą rzeką: późnym popołudniem są organizowane rejsy na zachód słońca. Żyje tu masa ptaków, a na campingu buszują małpy kradnące jedzenie. Trzeba uważać! Jest prąd i stylowy basen.
Mila 108
Jeden z kilku campingów nad Atlantykiem. Zwykle są odwiedzane przez wędkarzy. I zwykle wieje tu chłodem od morza! Po upalnym interiorze to miłą odmiana!
Otjiwa lodge
Camping przy lodge nad pięknym jeziorkiem. Na miejscu można wykupić safari, są też organizowane nocne safari. Bardzo ładny bar i basen.
Canon Roadhouse
Skrzyżowanie klimatu Dzikiego Zachodu i pustynnej oazy. Wokół malownicze stare wraki, drzewa kołczanowe, zaś wnętrze restauracji przypomina artystyczną wizję miłośników programów motoryzacyjnych. Miejsce z klimatem i duszą!
(c) TravelNamibia.pl